Gdyby Twoje uszy mogły mówić…

(i dorwały się do mikrofonu)

Od ogłoszenia pandemii niebawem miną trzy lata. Nikt z nas chyba nie zapomni tych pierwszych nerwowych dni – kolejek do sklepów, zamkniętych parków czy walki o drożdże do wielkanocnych wypieków ? Wszyscy też musieliśmy szybko nauczyć się nowych cyfrowych umiejętności. Zaczęło się wielkie testowanie platform i narzędzi telekonferencyjnych niezbędnych do zdalnej pracy i nauki – konferencja na Zoomie, wykład na Webeksie, matematyka na Teamsach, polski w Google Hangouts? Liczyliśmy w domach liczbę komputerów, tabletów, telefonów, by zapewnić, że dla wszystkich ich wystarczy. Wykupiliśmy najwyższy dostępny pakiet internetu (a nawet może dodatkowy zapasowy abonament u alternatywnego dostawcy). Wielu z nas jednak zapomniało o niezwykle ważnych narzędziach chroniących fizyczne i mentalne zdrowie nasze i naszych dzieci – mowa o bohaterach tego artykułu: mikrofonie kierunkowym lub zestawie słuchawkowym.

Choć dziś kolejek do sklepów już nie ma, parki otwarte, drożdży nie brakuje, a obsługę programów konferencyjnych mamy w jednym palcu, uczestników z mikrofonem kierunkowym lub zestawem słuchawkowym  dalej ze świecą szukać. Niestety istnieje ryzyko, że przez tę „permanentną prowizorkę” ucierpiało Twoje zdrowie, a Twój słuch lub słuch Twojego dziecka został już uszkodzony. Co więcej, Ty sam(a) nie korzystając z mikrofonu/zestawu słuchawkowego uszkodziłeś/aś go komuś.

Jako tłumaczka konferencyjna zmagam się na co dzień z tym problemem. W naszym zawodzie stał się on na tyle palący, że tłumacze akredytowani przy instytucjach Unii Europejskiej ogłosili w zeszłym roku strajk,  protestując przeciwko złym warunkom pracy. Myślę jednak, że brak odpowiedniego sprzętu to zwykle nie brak złej woli, a świadomości. Postanowiłam więc w tym artykule spojrzeć na problem nie tylko jako tłumaczka, ale  i językoznawca, by wyjaśnić Ci, dlaczego ten problem dotyczy również Ciebie.

 

Ucho i mózg – magia, czyli fizyka, chemia, prąd

W futurystycznych opowieściach możemy się spotkać z narracją, w której człowiek jest jak komputer: nasze ciało to „sprzęt”, a mózg, czy nawet szerzej umysł, to „oprogramowanie”, które można skopiować i zainstalować gdzie indziej, jak w Avatarze. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana i – jak to często z nauką bywa – piękniejsza i bardziej magiczna niż kino.

 

Słyszę, więc (myślę, więc) jestem

Świeżo upieczeni rodzice często zastanawiają się, co ich nowonarodzone dziecko sobie myśli ?. Fakt, że maluch na ich nieustanne zagadywanie nie odpowiada jeszcze słowami, tłumaczą czasem sobie, że jeszcze swoich myśli nie potrafi wyrazić. Mówimy (nomen omen) przecież, że dziecko uczy się „mówić”, a nie, że uczy się „myśleć” czy „rozumieć”. W potocznym rozumieniu często sprowadzamy więc umiejętność mówienia do tzw. „produkcji”, czyli wyrażania tego, co mamy w głowie. Zastanów się jednak: czy nie myślisz słowami? A przecież nikt nie pojawia się na świecie ze słowami w głowie (i to w konkretnym języku)!  Musi się ich dopiero, jak i myślenia w tym werbalnym ujęciu, po prostu nauczyć. Do tej nauki potrzebny jest „wsad”, czyli tzw. „input”. I do tego właśnie dziecku służą, między innymi, uszy ?. Tak, tak, dziecko uczy się myśleć uszami!

 

Z drugiej strony z pewnością masz doświadczenia z osobami starszymi i wiesz, że niektóre z nich mają duże trudności z komunikacją. Sąsiadka, ciocia, babcia zaczynają odpowiadać półsłówkami, jakby obok naszych pytań. Opacznie rozumieją dłuższe wypowiedzi, wypowiadają się używając tylko bardzo prostych zdań. Często i w tych wypadkach mówimy sobie, że bliska nam dalsza osoba „dalej normalnie myśli tam w środku”, a problemy z komunikowaniem się składamy na karb problemów z wyartykułowaniem swoich intencji (czyli ponownie – produkcję). Niestety prawda jest taka, że o ile dziecko nie mówi, bo dopiero „uczy się myśleć” werbalnie, to u osób starszych, zwłaszcza dotkniętych demencją, zdolność do „myślenia” spada. Jedną z najważniejszych przyczyn jest fakt, że – z uwagi na słabnący wzrok i słuch – nie dociera do nich „input”, powodując szereg negatywnych zmian degeneratywnych w mózgu.

 

Jak słyszymy?

 

Dźwięk dociera do mózgu przez ucho zewnętrzne, czyli małżowinę, której zmyślny kształt wyłapuje fale dźwiękowe, kierując je w głąb ucha. Przechodzą one następnie przez przewód słuchowy aż dotrą do błony bębenkowej, która pod ich wpływem zaczyna drgać. Drgania te następnie w uchu środkowym są wzmacniane przez kosteczki słuchowe i dopiero wtedy wędrują do ucha wewnętrznego, zwanego też ślimakiem, gdzie znajduje się właściwy narząd słuchu, czyli narząd Cortiego. To tu znajdują się rzęski zmysłowe, których ruch uwalnia substancję chemiczną, powodując przekazanie sygnału elektrycznego do mózgu.  Obiecałam, że będzie magicznie, a tu sama chemia i fizyka? Pomyśl o tym inaczej: nasz mózg rozwija się pod wypływem kontaktu ze światem zewnętrznym i zanika na skutek braku z nim. Stajemy się sobą dzięki więzi z otoczeniem i bez niej zamieramy. Kanałami, które nawiązują i utrzymują tę więź są nasze zmysły. Jesteśmy więc, kim jesteśmy, bo widzimy, słyszymy, czujemy! Uszy są naszym interfejsem, drzwiami do komunikacji ze światem. Musimy pilnować, by były w dobrym stanie i zawsze otwarte!

 

Dobry słuch w szkole

 

Dzieci z problemami ze słuchem znacznie częściej zmagają się z trudnościami w szkole. Mogą przybierać one różną postać: od problemów ze skupieniem uwagi, przez problemy w zakresie posługiwania się językiem, rozumienia pojęć, po tzw. problemy wychowawcze. Dzieci z ubytkiem słuchu statystycznie uzyskują też niższe wyniki testów, w tym testów inteligencji, choć nic nie wskazuje, by uszkodzenie słuchu miało jakikolwiek związek z samym potencjałem intelektualnym.

Taki stan ma przynajmniej kilka przyczyn i oczywiście całkiem inaczej wygląda sytuacja dziecka, które jest niedosłyszące od urodzenia, a inaczej jest tam, gdzie do ubytku doszło na późniejszym etapie rozwoju. Badania jednak wskazują, że nawet w 25% przypadków to niedosłuch może być odpowiedzialny za wystąpienie dysleksji, nawet jeżeli dziecko nigdy się nie skarżyło, że nie słyszy wyraźnie, a rodzice niczego niezwykłego nie zauważyli.

Choć wiele osób uważa, że niedosłuch sprawia, że ktoś słyszy „cicho”, tak naprawdę ten problem objawia się słyszeniem niewyraźnym. Tracimy umiejętność rozróżniania pomiędzy pewnymi, bliskimi dźwiękami. To oczywiście powoduje problemy w komunikacji, stanowi również nie lada kłopot dla pragnących nauczyć się języków obcych. Ale też powoduje mentalne przeciążenie – mózg musi cały czas wysilać się znacznie bardziej i starać się kompensować ten niedostatek. Nic dziwnego, że dziecku trudniej wytrzymać takie napięcie. Wyłącza się podczas lekcji lub wręcz przeciwne – jest zirytowane, rozdrażnione. I oczywiście bardzo zmęczone.

 

Uwaga słuchowa

 

Przeciążenie mentalne z uwagi na złe otoczenie akustyczne to trudność, która dotyka również dzieci, których uszy są całkiem zdrowe. Jest jednak szczególnym problemem dla tych, które cierpią na (często niezdiagnozowany) deficyt uwagi słuchowej.  Takim dzieciom trudniej świadomie skupić się na tym, co słyszą, nawet w dobrych warunkach. Zła jakość dźwięku w słuchawkach, szczekający pies, biegające gdzieś w tle dzieci, papiery szurające po laptopowym mikrofonie – to wszystko sprawia, że zadanie to staje się dla nich niemal niemożliwe do wykonania. Skutek – frustracja, zmęczenie i dokazywanie ?.

 

Szkołę masz za sobą? Pomyśl o starości!

 

Dzieci nie mają monopolu na te problemy i nie wyrasta się z nich samoistnie z wiekiem. Jeśli po skończonym dwugodzinnym spotkaniu online „łeb ci pęka”, nie pamiętasz połowy, jesteś wykończony, jest prawdopodobne, że przyczyniły się do tego czynniki akustyczne. Pamiętaj, dźwięk płynący po sieci i tak dociera do nas zniekształcony, a jeśli do tego był „zebrany” przez mikrofon wbudowany w laptopa czy iPada wraz z wszystkim wokół, to naprawdę dałeś sobie porządnie „po uszach”, a mózgowi zapewniłeś dodatkowy wycisk, i to nie w tym dobrym sensie…

Czy warto się jednak tym aż tak przejmować? Tak! Zwłaszcza jeżeli doświadczasz nawet sporadycznie takich dolegliwości jak szum lub buczenie w uszach czy przytkane ucho, którego nie można wytłumaczyć inną prozaiczną przyczyną. Koniecznie udaj się wtedy do laryngologa. Niestety z wiekiem nasz słuch naturalnie się pogarsza: nie przyspieszaj dodatkowo tego procesu! Biegasz, chodzisz na siłownię, zdrowo się odżywiasz, by starzeć się wolniej i długo dobrze wyglądać? Pomyśl więc również o swojej ostatniej dekadzie: aż 8% przypadków demencji związanych jest bezpośrednio z utratą słuchu. Chcesz spędzić ostatnie lata w pełni sprawności psychicznej i intelektualnej? Nie daj się pozbawić umiejętności kognitywnych z tej banalnej przyczyny, że komuś nie chce się założyć zestawu słuchawkowego, by nie popsuć sobie fryzury, albo chce Cię szkolić z lotniska lub kawiarni. Twoje uszy dla Ciebie słyszą, ale nie mogą za siebie mówić. To Ty  musisz stać się rzecznikiem Waszego wspólnego interesu!

 

Co możesz zrobić?

 

  • Po pierwsze, sam korzystaj z mikrofonu kierunkowego – na początek wystarczy choćby taki z zestawu słuchawkowego do telefonu: koledzy dostaną od Ciebie lepszy „wsad” niż z mikrofonu wbudowanego w laptopa:
  • Domagaj się, by nauczyciel prowadzący zajęcia z Twoim dzieckiem mówił do mikrofonu kierunkowego;
  • Organizując spotkania wprowadź zasadę, że uczestnicy łączący się bez mikrofonu kierunkowego/ zestawu słuchawkowego mogą uczestniczyć w nim tylko biernie lub pisemnie (np. przesyłając swoje uwagi przez chat);
  • Kupując szkolenie/ udział w konferencji żądaj ochrony swojego słuchu: wymagaj, by prowadzący/ wykładowca/mówca mówili do mikrofonu i łączyli się z odpowiedniego pomieszczenia – to ich praca, dostają za to wynagrodzenie. Protestuj jeśli ktoś chce wygłosić wystąpienie lub poprowadzić szkolenia jadąc samochodem, siedząc w restauracji itd.;
  • Jako organizator konferencji zadbaj o wysoką jakość dźwięku dla uczestników: informuj mówców o wymaganiach sprzętowych oraz lokalowych, a w wypadku konferencji hybrydowych zapewnij mówcom mikrofony kołnierzowe/ nauszne, by uniknąć zakłóceń audio dla uczestników online.

Dziękuję w imieniu swoich uszu oraz uszu moich kolegów po fachu – tłumaczy konferencyjnych. Twoje własne uszy też Ci będą wdzięczne!