Każdy zawód ma swój własny język dla wtajemniczonych. Dziś porozmawiamy więc o żargonie kabinowym. I nie, nie leci z nami pilot, a – jak na tłumaczeniową kabinę przystało – para tłumaczy konferencyjnych. Zapraszamy!

 

Para językowa

Tłumaczenia konferencyjne to zawód dla towarzyskich – nie dość, że w kabinie pracuje się parami, to jeszcze w parach – językowych. Para językowa to nic innego jak kierunek tłumaczenia, np. z polskiego na angielski, z angielskiego na polski, z włoskiego na francuski. Chcąc więc zapewnić tłumaczenie pomiędzy polskim a angielskim w obie strony, zamawiasz tak naprawdę tłumaczenie w dwóch parach językowych. Rezerwując obsługę tłumaczeniową za granicą, zawsze upewnij się jednak, że zamawiana usługa obejmuje tłumaczenie w obu kierunkach. Nie jest to wcale takie oczywiste, a złotym standardem praktykowanym w niektórych krajach lub instytucjach jest tłumaczenie tylko na język ojczysty.

 

Język A, język B, język C

Te trzy literki wiążą się ściśle z tematem par językowych i pomagają określić kombinacje, w których tłumacz pracuje. Język A to nic innego jak język ojczysty tłumacza, na który tłumacz przekłada. Język B z kolei to język obcy, na który tłumacz tłumaczy. W związku z tym zarówno język (języki) A jak i B stanowią tzw. języki aktywne konkretnej osoby. Język C to dla odmiany język pasywny: tłumacz tłumaczy z takiego języka, ale nie na taki język (tłumaczenie w jedną stronę). Dla przykładu tłumacz z językami polskim (A), angielskim (B) i francuskim (C) będzie obsługiwał następujące pary językowe: B>A, C>A, A>B, czyli z angielskiego na polski, z francuskiego na polski  oraz z polskiego na angielski. Jak można zauważyć, język A pojawia się w każdej parze: tłumacze nie tłumaczą z języka obcego na inny język obcy.

 

Konkabin/konkabina

Już tyle było o parach, że te słowa są chyba jasne ?. Konkabin lub konkabina to kolega lub koleżanka od pary, z którymi pracujemy w jednej kabinie.

 

Retour

Retour to nic innego jak aktywny język obcy tłumacza. Brzmi znajomo, gdzieś już o tym było? Tak, to po prostu język B! Więc jeśli kiedyś usłyszysz, jak tłumacz konferencyjny mówi, że dziś pracuje nad retourem, oznacza to, że uczy się po prostu swojego aktywnego języka obcego.  Być może domyślasz się jednak, że by pracować w retourze trzeba znać język obcy naprawdę doskonale. I choć mówimy na niego „język B”, nie ma to nic wspólnego z poziomem B (B1 czy B2) według europejskiej skali kompetencji językowych. To raczej taki poziom C2+, a praca nad retourem zajmuje tłumaczom wiele godzin w tygodniu przez całe zawodowe życie. Ale więcej powiemy o tym w osobnym artykule ?

 

Relay

Jeśli zaciekawiło Cię kiedyś to, jakim cudem w dużych, międzynarodowych instytucjach uczestnikom udaje się zapewnić tłumaczenie nawet na kilkadziesiąt języków równocześnie, odpowiadam, że to nie żaden cud, a procedura zwana relayem. Można powiedzieć, że jest to „tłumaczenie z tłumaczenia”. Omówmy to na przykładzie: nasz mówca przemawia w farsi, a w polskiej kabinie mamy dostępne jedynie pary EN>PL, FR>PL, DE>PL, PL>FR. Szczęśliwie w kabinie FA jest para FA>FR. Polska kabina poczeka więc na tłumaczenie z farsi na francuski i na podstawie wersji francuskiej zapewni polskim delegatom tłumaczenie. Być może brzmi to skomplikowanie, ale dla tłumaczy konferencyjnych relay to chleb powszedni, a Ty dzięki temu możesz słuchać tłumaczenia niemal w czasie rzeczywistym.

 

Décalage (lag)

Choć w tłumaczeniu symultanicznym wypowiedź mówcy jest tłumaczona synchronicznie, pomiędzy wystąpieniem a tłumaczeniem występuje niewielki poślizg, który w fachowej terminologii nazywa się z francuska „décalagem” lub – nieco swobodniej – z angielska „lagiem”. Każdy, kto uczył się języka obcego wie doskonale, że tłumaczenie nie polega na mechanicznym podmienianiu słów w tym samym szyku z jednego języka na drugi. Tłumacz musi więc wysłuchać fragmentu wypowiedzi (zwykle jest to całe zdanie lub jego dłuższy fragment), by móc płynnie, poprawnie i naturalnie przełożyć przekazywane przez mówcę treści. Wśród  tłumaczy krąży wiele żartów na temat przedłużającej się ciszy w kabinie niemieckiej – z uwagi na niemiecki szyk zdania, tłumaczący z niemieckiego koledzy wiecznie „czekają na czasownik” ?.

 

RSI

Ten angielski skrót zdominował rynek tłumaczeń konferencyjnych w okresie pandemii. Oznacza Remote Simultaneous Interpreting, czyli symultaniczne tłumaczenie zdalne. To rozwiązanie pozwala zapewnić uczestnikom wydarzenia tłumaczenie na ich język w czasie rzeczywistym, zwykle z pozycji panelu użytkownika wybranego przez organizatorów oprogramowania. Podobnie jak podczas stacjonarnej konferencji, także i tu tłumacze pracują w parach – w idealnej sytuacji z normalnych kabin znajdujących się w RSI Hubie z użyciem profesjonalnego konferencyjnego sprzętu lub w warunkach biurowych (a często i domowych) tworząc sobie kabinę „wirtualnie”.  Liczba różnych rozwiązań technicznych jest tak duża – od dedykowanych programów do tłumaczenia po nakładki tłumaczeniowe na popularne platformy – że ich omówienie znacznie przekroczyłoby zakres naszego krótkiego słowniczka. Dlatego o RSI i Hubach powiemy więcej już w kolejnym artykule.